- Her! - krzyknęłam z jaskini.
Her zjawił się z dobrą paszą i herbatą.
- Cześć Lilka!
- Cześć! - uśmiechnęłam się do niego - Ide dzisiaj do taty ...
- Najpierw coś zjedz ...
Mój pyszczek sięgnąl pysznej paszy i teoche herbaty.
- Tato!
Wtuliłam się mocno w grzywe taty. Odkąd nie było mamy musiałam wtulać sie w tate.
- Cześć Lilcia ...
Uśmiechał się. Lecz nie szczerze ....
- Tato ... co się dzieje?
Posmutniałam.
- Nie daje sobie rady ... 5 dzieci na głowie!
- Możesz zawsze na mnie i Surina liczyć.
- Jesteś w ciąży, a Surin i Deira to wiesz jak to jest ...
- Rodzina jest po to, żeby pomagać. Daj mi Marije, a Surinowi Frugo. Jenny i Figiel już mają 1 rok więc nie będą twoim utrapieniem. A Luja jest najmlodsza, potrzebuje cie!
- No dobrze. Wiesz co u twojego potomstwa?
- Nie wiem. Ale dzisiaj sie dowiem.
~ Lila, u Vendeli ~
- Piątka.
- Czyli u dzieci wszystko gra?
- Nie ... urodzisz piątke dzieci.
- Ty chyba żartujesz?!
- Nie ...
Wyszłam od Vendeli zaplakana. 5?! Na start?! Ale ... moge jednego źrebaka poświęcić mamie ... Nie wiem ...
~ Obiad królewski ~
- Lila miała dziś badanie. No i jak potomkowie?
Rozpłakałam się.
- 5! Będzie ich 5!
Wybiegłam z sali. Tata powiedział,mi ,że nie będzie na mnie narzucał Marije. Da sobie rade ... dlaczego uważają mnie za kalekę?
~ Jaskinia ~
- Najważniejsze, że będą, Lila! - przekonywał mnie Her.
- Her ... ja chce jednemu wyssać dusze i dać mamie ...
- Co?
<Her, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz