czwartek, 29 sierpnia 2013

Od Lilki - Co to?! Kto to?!



Ciocia Namef zabrała nas na spacer do lasu. Strasznie się bała. Jest źle ... 
- Co się dzieje ciociu? - zapytałam.
- Nic ... - odpowiedziała ponuro.
Byłyśmy same w tym lesie. Po tym jak partner jej umarł, Niki chyba wszyscy oddają mi jakieś pokłony mówiąc, "Witaj córko Bety!". Myślałam, że mama to nauczycielka, a tata to wojownik. Jeszcze dzisiaj spytam o to Surina! Tak! Poszliśmy na Straszną łąke. Grrr. Tam nas znalazł jakiś koń. Duch, a nie koń! Podsłuchiwałam dialog:
- Tęskniłam - płakała ciocia.
- Też - przytulił ją.
- Niki, to ostatnie łzy Ostaryksy (boska babcia Namef). Vendela sądzi, że pomogą.
Wypił wszystko, a ja zbaraniałam ... łzy Ostaryksy ... Vendela ... NIKI?! Chciałam uciec, ale nie znałam drogi. Nagle 'Niki'owi' było słabo i Namef nie zwracając uwagi na mnie poleciała do stada, by wzywać pomoc. Nawet nie widziałam kiedy odlatywali tam razem. Rozpłakałam się, zostałam sama nie znajac drogi do domu. To było okropne.

~~ W stadzie ~~

Gdzie ona jest?! - krzyczałam na Namef. - Wiesz jak blisko strasznej łąki jest dom ludzi?! Naraziłaś ją na niebezpieczeństwo.
- Musimy wiedzieć czy ona żyje! Vita, to jest dzielna dziewczynka na pewno zna drogę do domu. - płakałam - Przepraszam! Przepraszam! PRZEPRASZAM!!!
Vendela miała kule mocy, tak więc widziała wszystko jak kamery!
Jest tu! - ucieszyłam się - Ale to niczego nie zmienia ta droga jest zblokowana pnączami. Źrebak nie da rady. Może, by ktoś poleciał? Ale kto? Namef? Nie!
Tylko Namef miała moc latania, a jej dziecka nie oddam! Może dlatego, że się boje?!
- Ja polece ... - orzekł mały Surin. - Mamo, ja umiem latać ty i tata też!
- To znaczy, że ... - wzniosłam się na ziemie - umiem latać! 
Ucieszyłam się, poleciałam na południowo-zachodnie skrzydło lasu. Tam była moja córeczka! Wylądowałam przy niej. Przytuliła się do mnie, płakała. 
- Córeczko ... wskocz na mnie zaraz będziemy w domu.
Wykonała polecenie i odlecieliśmy. Chciałam, że odpoczęła w jaskini. Poszła spać po 2 herbatach z jabłek. Chyba była chora. Fun zaopiekował się nią, a ja poszłam powiedzieć, że wszystko okej. Dowiedziałam się, że Niki żyje jako koń, nie duch. Zaniepokoił mnie stan Namef. Było tak jak ... Lila chciała wyjść na  świat!
- Namef ... wszystko ok? - zapytałam.



<Stadko? ;p>

1 komentarz:

  1. Świetne! : )

    PS Mogłabym mieć do Ciebie prośbę? Biorę udział w konkursie, bardzo zależy mi na wygranej, więcej szczegółów w najnowszym poście na moim blogu (http://ksiazkiiherbata.blogspot.com/2013/08/konkurs-okadkowy-dzien-2.html). Wystarczyłoby, żebyś skopiowała tytuł i autora z poprzedniego komentarza i dodała. Z góry dzięki! Mam nadzieję, że mi pomożesz. : )

    OdpowiedzUsuń